Człowiek ma zdolność adaptacji do zmieniających się warunków. Całe szczęście, bo w przeciwnym wypadku zapewne szykowalibyśmy się teraz do podzielenia losu dinozaurów. Kto by przypuszczał, robiąc w grudniu 2019 roku plany biznesowe na 2020, że już po pierwszym kwartale trzeba je będzie nawet nie modyfikować, a pisać od nowa? Że nie będziemy korygować parametrów i celów biznesowych, a zastanawiać się jak zmienić swój biznes i jakie nowe produkty i usługi zaproponować w świecie, który zmienił się diametralnie w ciągu kilku tygodni? Na początku towarzyszyło nam oczekiwanie na „powrót do normalności”, z biegiem czasu coraz więcej osób zaczyna planować funkcjonowanie w „nowej normalności”. Jaka ona będzie – jeszcze nie wiemy, a już trzeba się na nią przygotowywać.
Jak zmieni się praca? Z dnia na dzień przenieśliśmy się z nią do naszych domów, w dużej mierze na to nie przygotowanych. Czy robić remont, wstawiać biurka i ergonomiczne krzesła, bo zostaniemy tu na dłużej? To dylemat zwłaszcza właścicieli małych i średnich mieszkań, a także dużych rodzin; jak znaleźć wygodne i spokojne miejsce do pracy i nauki dla każdego? Po dwóch tygodniach pracy z laptopem na desce do prasowania lub przy stole kuchennym większość z nas dochodzi do wniosku, że rozwiązania tymczasowe nie bez powodu właśnie tak się nazywają, a jeśli przed nami jeszcze wiele takich tygodni, to warto pomyśleć o zmianie.
Puste biurowce dają do myślenia – ich właścicielom i użytkownikom. Ci ostatni zauważyli już, że pracownik zdalny kosztuje firmę mniej i nie mam wątpliwości, że możliwość zaoszczędzenia, zwłaszcza po pandemii i wywołanym przez nią kryzysie będzie kusząca. Czy zatem wszyscy, których rodzaj pracy tego wymaga zostaną w domach? Czy biuro sprowadzi się do gabinetów zarządu, sekretariatu i sal konferencyjnych na rzadsze niż kiedyś spotkania?
Scenariusz ten bez wątpienia nie daje spać spokojnie wynajmującym, którzy nagle stają przed perspektywą potencjalnych renegocjacji umów najmu. Może zmniejszania powierzchni, może renegocjacji czynszów. Tymczasem jakby w kontrze do pokusy minimalizowania powierzchni, zaczynają już pojawiać się trendy odwrotne – w ślad za przygotowywanymi przez specjalistów wytycznymi bezpiecznej pracy w dobie zagrożenia epidemicznego, tworzone są nowe parametry i współczynniki powierzchni na pracownika, zwiększone w celu zapewnienia bezpiecznej odległości i niekrzyżujących się dróg poruszania się po biurach. Może się zatem okazać, że połowa z nas zostanie w domach, ale biura wcale się nie zmniejszą, bo pozostała połowa będzie w nich pracować w zupełnie innych warunkach.
Automatycznie otwierające się drzwi i inne rozwiązania bezkontaktowe, jak baterie umywalkowe na fotokomórkę i samospłukujące się toalety – to wszystko już znamy, ale możliwe że stanie się powszechne, aby zminimalizować ryzyko przenoszenia wirusów i drobnoustrojów.
Instalacje wentylacji i klimatyzacji to kolejny element, na który trzeba będzie spojrzeć uważniej i zastanowić się, czy w obecnej formie zapewniają bezpieczne użytkowanie biur, czy nie wymagają przeprojektowania i przebudowy, a co najmniej częstszej konserwacji.
Zaczynają już pojawiać się pomysły wprowadzania całkiem nowych rozwiązań i instalacji – jeśli standardem stanie się ozonowanie powierzchni w celu eliminacji zagrożeń biologicznych, może zaczniemy w takie instalacje wyposażać budynki biurowe, hotele, centra handlowe i wszystkie obiekty użyteczności publicznej?
Standardy utrzymania czystości, a co za tym idzie koszty utrzymania obiektów również mają szansę się zmienić i raczej nie będzie tu pola do oszczędności.
Najszybciej na nowe potrzeby mają szansę zareagować spółki proptechowe, już aktywnie wspierające wynajmujących i najemców w użytkowaniu budynków, a z natury swojej zwinne i szybko zapełniające pojawiające się nisze popytowe. Lepiej będzie w przyszłości nie zapomnieć z domu telefonu, jeśli będzie on równocześnie kluczykami do samochodu, kartą wstępu do biura, kluczem do drzwi (automatycznie się otwierających), informatorem o wolnych miejscach parkingowych, menu restauracji dostarczającej lunch do biura, a przy okazji pewnie też termometrem, ciśnieniomierzem i gorącą linią do centrum medycznego, paszportem, dowodem ubezpieczenia i identyfikatorem na wszelkie okazje. Nie wspominając już o wielu innych funkcjach, których jeszcze nasze komórki nie pełnią, ale za chwilę zaczną! Aplikacja to dopiero początek – żeby zadziałała, wszystkie zarządzane z nią obiekty muszą przejść zmiany i zostać wyposażone w niezbędne rozwiązania z nią współpracujące.
Ciekawe jest również, co czeka centra handlowe, których do tej pory silną pozycję pandemia zniszczyła w jednej chwili, stawiając wszystkie strony w niesłychanie trudnej sytuacji. Nie jest winą najemców, że nie mogli prowadzić działalności i nie mają przychodów, a zatem i możliwości zapłaty czynszów. Ciężko wymagać, by wywiązywali się ze swoich zobowiązań umownych, skoro zostali pozbawieni praw; ciężko też z drugiej strony wymagać, aby właściciele centrów handlowych przejęli te obciążenia finansowe na siebie, bo przecież nie z własnej woli działalności najemcom uniemożliwili, stosując się do zarządzeń państwowych. Tymczasem oni również mają swoje zobowiązania finansowe i niektórzy z nich stają przed dylematem, w jaki sposób nie mając przychodów regulować na przykład raty kredytowe i z jakich środków ponosić koszty utrzymania obiektów, które wiele tygodni nie funkcjonowały, obecnie działają nierzadko w niepełnym wymiarze, a równocześnie wzrosły wymogi higieniczne, a zatem i koszty.
Szykują się renegocjacje czynszów i samych umów, bo nagle, jak w przypadku pracy zdalnej, okazało się że e-handel ma się świetnie, a wobec zakazu odwiedzania centrów handlowych w celach „towarzyskich” i licznych ograniczeń wcale już nie trzeba tam bywać. Kupujemy on-line, jedzenie zamawiamy na wynos. Z pewnością to się zmieni, bo człowiek jest jednak istotą stadną i tęsknimy za spotkaniami; trzeba tylko poczekać, aż pandemia zostanie opanowana. Ile jednak potrwa i jak przez ten czas zmienią się centra handlowo-rozrywkowe – to kolejne pytanie. Co z gastronomią, co z kinami, czy przez wirusa w świecie realnym musimy wszyscy przenieść się do tego wirtualnego?
Lista pytań wydaje się nie mieć końca, a odpowiedź na każde z nich przyniesie nam jedno – zmiany, zmiany, zmiany. Mamy nadzieję, że – tak jak my – widzicie w nich szanse, a nie zagrożenia. Bądźmy zatem gotowi na przyszłość i na nowych nas!